piątek, 8 czerwca 2012

Co z tymi e-podręcznikami ?


Stworzenie i wprowadzenie do szkół e-podręczników to jedno z głównych założeń programu „Cyfrowa szkoła”. Prace nad nimi mają kosztować 45 mln zł. Czy założony budżet jest wystarczający, by stworzyć profesjonalne materiały dydaktyczne? Okazuje się, że projekt może okazać się wielką klapą.

E-booki oraz urządzenia do ich wyświetlania mają wiele zalet. Na czytnikach można przechować całą bibliotekę – setki, a nawet tysiące tytułów – i sięgać po nie, czyli odtwarzać w trybie offline, w dowolnym momencie. Ponieważ czytnik można kupić już za około 500 zł, a e-booki są przeważnie tańsze od książek papierowych, wydawałoby się, że popularność formatu elektronicznego będzie ogromna, przynajmniej wśród młodszego pokolenia. Tymczasem szacuje się, że polski rynek e-booków w roku 2011 stanowił około 0,5% całego rynku wydawniczego (w USA – 10%), a czytelnicy mogli wybierać spośród zaledwie około 5000 oryginalnych tytułów w języku polskim, z czego mniej niż połowę stanowiły publikacje w formacie EPUB. Dla porównania, warto dodać, że papierowych nowości wydawniczych jest w Polsce każdego roku około 30 000. Jestem jednak przekonany, że popularność e-książek będzie wzrastać lawinowo. 

Pomimo powszechnej ekscytacji tabletami, których w roku 2011 sprzedano w Polsce 90 000, a na rok 2012 prognozuje się sprzedaż 270 000, moim cichym faworytem jest technologia kolorowego e-papieru. Pod koniec roku 2011 w USA rozpoczęto sprzedaż czytnika Jetbook Color firmy Ectaco z dotykowym wyświetlaczem w technologii kolorowego e-papieru. Kolorowy jak tablety, ale w odróżnieniu od nich nie meczący wzroku, e-papier to według mnie początek rewolucji, która zdynamizuje sprzedaż e-booków i e-gazet. Co więcej, Jetbook został skonstruowany jako narzędzie dla edukacji, wyposażono go więc w liczne aplikacje wspierające proces uczenia się i nauczania.

W ten sposób pozwolę sobie przejść do tematu e-podręczników. Wprawdzie Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zdefiniowało jeszcze dokładnie formatu i funkcjonalności takich podręczników, ale już od końca marca 2012 wraz z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji prowadzi pilotaż programu „Cyfrowa szkoła”, którego częścią jest cyfrowy podręcznik, rozumiany jako materiały edukacyjne dostępne na platformie internetowej. Prace nad e-podręcznikami dla prawie całego systemu szkolnego w Polsce zostały zaplanowane na okres od kwietnia 2012 do czerwca 2015. Niestety,  moim zdaniem kwota, która ma zostać przeznaczona na ten cel, a mianowicie 45 milionów zł (w tym niecałe 7 milinów zł z budżetu państwa) to stanowczo za mało, by projekt ten mógł spełnić pokładane w nim nadzieje związane z dokonaniem „przełomu cywilizacyjnego” w edukacji. 

Jednak proces cyfryzacji oraz związanej z nim komputeryzacji ruszył i moim zdaniem nic go nie zatrzyma. Ważne, aby nie przyniósł on niepożądanych skutków ubocznych. Jednym z nich może okazać się wpływ sprzętu komputerowego na zdrowie, a zwłaszcza na wzrok uczniów. Na etapie pilotażu projektu „Cyfrowa szkoła” uczestniczące w nim jednostki oświatowe określają zapotrzebowanie na sprzęt, który będzie dla nich zakupiony, częściowo także za pieniądze z budżetów władz lokalnych. Obawiam się, że przy wspomnianym braku definicji samych e-podręczników sprzęt ten może nie spełniać wymagań, jakie postawi przed nim rozwój technologii informacyjno-komunikacyjnej. Przede wszystkim jednak, wyposażenie szkół w laptopy i (rzadziej) w tablety spowoduje narażenie uczniów na problemy ze wzrokiem. Zdecydowanie bezpieczniejsze dla młodych ludzi, którzy będą pewnie korzystać ze sprzętu komputerowego wiele godzin dziennie, byłyby urządzenia stosujące technologię e-papieru. To prawda, że wspomniany wcześniej Jetbook Color kosztuje około 400 dolarów i daje gorszą kolorystykę obrazu niż laptop. Jednak po pierwsze urządzenia tego rodzaju wkrótce stanieją jak każda nowinka techniczna, a po drugie technologia będzie doskonalona (wystarczy porównać iPada 1 z iPadem 3 pod względem jakości wyświetlacza). Zaś co do kosztów – przeprowadzany na masową skalę projekt rządowy daje możliwość obniżania cen sprzętu dzięki przetargom.

Mówiąc o e-podręcznikach nie należy mylić procesu komputeryzacji (wyposażenia w sprzęt o odpowiednich parametrach technicznych i użytkowych) z cyfryzacją procesu nauczania. Trzeba też unikać zachłystywania się techniką i umniejszania roli merytorycznej zawartości e-podręczników. W końcu technologie informacyjno-komunikacyjne nie są sztuką dla sztuki, ale narzędziem służącym nauczaniu. Odnoszę wrażenie, że rola wydawców edukacyjnych została w planach ministerialnych niedoceniona, a drugim skutkiem ubocznym procesu cyfryzacji polskiej szkoły może się okazać obniżenie merytorycznego poziomu materiałów dydaktycznych.


Robert Kuc
Redaktor naczelny Wydawnictwa Klett

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz