wtorek, 20 listopada 2012

Zapytaliśmy nauczycieli co sądzą o e-podręcznikach – wyniki ankiety



Projekt przygotowania e-podręczników, wart 45 mln złotych okazałby się klapą, gdyby nauczyciele nie chcieli lub nie mogli z przyczyn technicznych skorzystać z darmowych zasobów edukacyjnych. Przed rozpoczęciem wdrażania projektu nie przeprowadzono konsultacji społecznych, więc postanowiliśmy zapytać o zdanie nauczycieli i w tym celu przeprowadziliśmy w październiku ogólnopolski sondaż wśród 838 pedagogów rozmaitych przedmiotów, ze wszystkich typów szkół.

Zapytani nauczyciele są nastawieni pozytywnie do e-podręczników. 77% badanych uznało je za potrzebne (w tym 30% za bardzo potrzebne). Sceptyczni nauczyciele należeli natomiast do mniejszości. Negatywnie e-podręczniki oceniło zaledwie 8% ankietowanych. Jednak mimo ogólnego entuzjazmu, badani nauczyciele źle oceniają wyposażenie szkół w sprzęt, który umożliwiłby korzystanie z e-podręczników. Średnio, źle lub bardzo źle ocenia je prawie 82% ankietowanych. Bardzo dobrze lub dobrze oceniło je zaledwie 18% badanych.  

Michał Kulesza, członek zarządu Wydawnictwa Klett, zwraca uwagę na duże braki w odpowiednim wyposażeniu sprzętowym szkół - Stopień wyposażenia szkół w sprzęt jest bardzo różny i zależny od inwestycji poczynionych przez organy prowadzące np. samorządy. Bywają szkoły, gdzie nauczyciele do każdej klasy w szkole mogą wejść z pendrivem i zacząć prowadzić lekcje, ale są również i takie, gdzie dostęp do komputera jest wyłącznie w pokoju nauczycielskim, do którego nauczyciele muszą ustawiać się „w kolejce” nawet po wydruk. To samo dotyczy dostępu do internetu - nie wszędzie jest on powszechny. Dość rzadko mamy do czynienia z szerokopasmowym łączem, nie powodującym zakłóceń, gdy z sieci korzysta kilku nauczycieli jednocześnie.

Innym problemem, który pomija się w dyskusji o e-podręcznikach jest nierówny dostęp uczniów do nowych technologii oraz możliwość pogłębienia stygmatyzacji dzieci z rodzin, które nie będą miały funduszy na nowoczesny sprzęt. Do odczytywania e-podręczników w domach dzieci będą bowiem musiały używać nowoczesnych urządzeń – komputera, a najlepiej tabletu lub e-czytnika, których ceny znacznie przekraczają kwoty, które obecnie ponoszą rodzice na zakup podręczników papierowych. Nie wiadomo również jak nauczyciele mieliby wyrównywać poziom uczniów, mających zróżnicowany dostęp do nowych technologii, ponieważ brakuje odpowiednich szkoleń.
 
Znacznie lepiej od wyposażenia sprzętowego szkół przedstawia się natomiast przygotowanie nauczycieli do wykorzystywania e-podręczników. Aż 85% ankietowanych czuje się na siłach, by z nich korzystać – bardzo dobrze swoje przygotowanie oceniło prawie 9% badanych, dobrze 35%, a średnio 42%. Do braków przyznaje się zaledwie 15% badanych. MEN planuje jednak szkolenia dla pedagogów, na które zamierza przeznaczyć kolejne 20 mln złotych. 

Pozytywne nastawienie nauczycieli do e-podręczników przekłada się na deklarację wykorzystania ich w szkole, jednocześnie wiadomo już, że tradycyjne podręczniki nie znikną ze szkół. Jak wynika z naszego sondażu, ankietowani nauczyciele chcą korzystać z e-podręczników, ale nie zamierzają rezygnować z papierowej książki. Jako uzupełnienie dla zwykłego podręcznika chce stosować je na lekcjach ponad 43% badanych. Wielu ankietowanych nauczycieli traktuje również e-podręcznik, jako wybawienie uczniów od noszenia ciężkich tornistrów. Aż 45% z nich zalecałoby uczniom pozostawianie książek w domu lub w szkole, a korzystanie z e-podręcznika odpowiednio, jedynie w trakcie lekcji lub nauki w domu. Zaledwie 3,6% nie będzie starała się nawet korzystać z darmowego e-podręcznika i pozostanie przy wykorzystywaniu wyłącznie książki drukowanej.
Dziwi również fakt, postawienia przez MEN tak dużego nacisku na cyfrowe narzędzie, które nie jest jeszcze zbadane w edukacji i całkowite pominięcie tradycyjnych metod nauczania. 

- Doświadczenie i praktyka rynku szkoleniowego wskazują, że najskuteczniejsze jest kształcenie zintegrowane, łączące metody tradycyjne z e-learningiem. E-materiały to doskonałe narzędzie uzupełniające, ale niekoniecznie podstawa, na której należy opierać proces dydaktyczny – zbyt dużo bodźców, „wirtualność” może wręcz utrudniać naukę zamiast ją ułatwiać – komentuje Michał Kulesza. 

Eksperci Wydawnictwa Klett podkreślają, że projekt e-podręcznik został od początku oparty na niewłaściwych założeniach, a głównym kryterium wyboru partnerów projektu została cena, a nie najważniejsza w edukacji merytoryczna wartość oraz jakość - Dopiero po zdefiniowaniu tego jak chcemy uczyć i z jakiego sprzętu korzystać, powinien rozpocząć się proces cyfryzacji materiałów edukacyjnych, w tym podręczników. Mają powstawać materiały, którym stawia się w zasadzie jedno podstawowe wymaganie: powinny być tanie i oparte o zasadę wolnych praw autorskich. Takie podejście powoduje brak entuzjazmu po stronie wydawnictw. Wbrew sugestiom mediów, nie ma zmowy wydawców przeciwko „projektowi e-podręcznik”, jest jednak obawa, że nierealistyczny budżet oraz zasada otwartych praw autorskich obróci się przeciwko jakości oferowanych produktów dodaje Robert Kuc, redaktor naczelny Wydawnictwa Klett.

Proces cyfryzacji oraz wprowadzenie e-podręczników jest naturalnym etapem ewolucji w edukacji i nic nie ma prawa go zatrzymywać, jednak aby zakończył się on sukcesem należy postawić nacisk na jakość i wartość merytoryczną materiałów, a nie ich jak najniższą cenę. Warto również wybiegać w przyszłość planując działania długofalowo i zastanowić się również nad tym kto i jakim kosztem będzie aktualizował e-podręczniki udostępnione bezpłatnie przez MEN? Również sam sposób udostępnienia e-podręcznika budzi wiele wątpliwości – Uważam, że wprowadzenie na rynek bezpłatnego e-podręcznika i całkowite wykluczenie z projektu wydawców jest błędem. Lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie jednej platformy, do której dostęp mieliby zarówno wydawcy gwarantujący wysoką, sprawdzoną jakość jak i autorzy materiałów opartych na zasadach „wolnych licencji”. Taki projekt spowodowałby na pewno zmniejszenie cen podręczników, bez utraty ich jakości oraz przyniósłby ulgę uczniom dźwigającym ciężkie tornistry – tłumaczy Michał Kulesza.

Zdaniem naszych ekspertów projekt „cyftowa szkoła” wymaga jeszcze wielu poprawek, co znajduje odzwierciedlenie w wynikach sondażu, który potwierdził, że polskie szkoły nie są jeszcze przygotowane na wprowadzenie e-podręczników - Projekt e-podręcznik” jest wprowadzany w życie zbyt pospiesznie, bez dokładnego planu uwzględniającego doświadczenia innych krajów: bez opracowania modelu edukacji w cyfrowej szkole i założeń dotyczących potrzebnego uczniom sprzętu, bez realnej kalkulacji kosztów związanych z produkcją wysokiej jakości materiałów edukacyjnych oraz w oparciu o kontrowersyjną zasadę wolnych licencji. Jego niedomagania warto poprawić, bo to projekt, którego skutki mogą wpływać na nasze szkolnictwo przez kilkadziesiąt lat podsumowuje Robert Kuc, redaktor naczelny Wydawnictwa Klett.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz