Stworzenie
i wprowadzenie do szkół e-podręczników to jedno z głównych założeń programu
„Cyfrowa szkoła”. Prace nad nimi mają kosztować 45 mln zł. Czy założony budżet
jest wystarczający, by stworzyć profesjonalne materiały dydaktyczne? Okazuje
się, że projekt może okazać się wielką klapą.
E-booki oraz urządzenia do
ich wyświetlania mają wiele zalet. Na czytnikach można przechować całą
bibliotekę – setki, a nawet tysiące tytułów – i sięgać po nie, czyli odtwarzać
w trybie offline, w dowolnym momencie. Ponieważ czytnik można kupić już za
około 500 zł, a e-booki są przeważnie tańsze od książek papierowych, wydawałoby
się, że popularność formatu elektronicznego będzie ogromna, przynajmniej wśród
młodszego pokolenia. Tymczasem szacuje się,
że polski rynek e-booków w roku 2011
stanowił około 0,5% całego rynku wydawniczego (w USA – 10%), a czytelnicy mogli
wybierać spośród zaledwie około 5000 oryginalnych tytułów w języku polskim, z
czego mniej niż połowę stanowiły publikacje w formacie EPUB. Dla
porównania, warto dodać, że papierowych nowości wydawniczych jest w Polsce
każdego roku około 30 000.
Jestem jednak przekonany, że popularność e-książek będzie wzrastać lawinowo.
Pomimo powszechnej
ekscytacji tabletami, których w roku 2011 sprzedano w Polsce 90 000, a na rok 2012 prognozuje
się sprzedaż 270 000, moim cichym
faworytem jest technologia kolorowego e-papieru. Pod koniec roku 2011 w USA
rozpoczęto sprzedaż czytnika Jetbook Color firmy Ectaco z dotykowym
wyświetlaczem w technologii kolorowego e-papieru. Kolorowy jak tablety, ale w
odróżnieniu od nich nie meczący wzroku, e-papier to według mnie początek
rewolucji, która zdynamizuje sprzedaż e-booków i e-gazet. Co więcej, Jetbook
został skonstruowany jako narzędzie dla edukacji, wyposażono go więc w liczne
aplikacje wspierające proces uczenia się i nauczania.
W ten sposób pozwolę sobie
przejść do tematu e-podręczników. Wprawdzie Ministerstwo Edukacji Narodowej nie
zdefiniowało jeszcze dokładnie formatu i funkcjonalności takich podręczników, ale
już od końca marca 2012 wraz z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji
prowadzi pilotaż programu „Cyfrowa szkoła”, którego częścią jest cyfrowy
podręcznik, rozumiany jako materiały edukacyjne dostępne na platformie
internetowej. Prace nad e-podręcznikami dla prawie całego systemu szkolnego w
Polsce zostały zaplanowane na okres od kwietnia 2012 do czerwca 2015. Niestety,
moim zdaniem kwota, która ma zostać przeznaczona na ten cel, a
mianowicie 45 milionów zł (w tym niecałe 7 milinów zł z budżetu państwa)
to stanowczo za mało, by projekt ten mógł spełnić pokładane w nim nadzieje
związane z dokonaniem „przełomu cywilizacyjnego” w edukacji.
Jednak proces cyfryzacji
oraz związanej z nim komputeryzacji ruszył i moim zdaniem nic go nie zatrzyma.
Ważne, aby nie przyniósł on niepożądanych skutków ubocznych. Jednym z nich może
okazać się wpływ sprzętu komputerowego na zdrowie, a zwłaszcza na wzrok
uczniów. Na etapie pilotażu projektu „Cyfrowa szkoła” uczestniczące w nim
jednostki oświatowe określają zapotrzebowanie na sprzęt, który będzie dla nich
zakupiony, częściowo także za pieniądze z budżetów władz lokalnych. Obawiam się, że przy wspomnianym braku
definicji samych e-podręczników sprzęt ten może nie spełniać wymagań, jakie
postawi przed nim rozwój technologii informacyjno-komunikacyjnej. Przede
wszystkim jednak, wyposażenie szkół w laptopy i (rzadziej) w tablety spowoduje
narażenie uczniów na problemy ze wzrokiem. Zdecydowanie bezpieczniejsze dla
młodych ludzi, którzy będą pewnie korzystać ze sprzętu komputerowego wiele
godzin dziennie, byłyby urządzenia stosujące technologię e-papieru. To prawda,
że wspomniany wcześniej Jetbook Color kosztuje około 400 dolarów i daje gorszą
kolorystykę obrazu niż laptop. Jednak po pierwsze urządzenia tego rodzaju
wkrótce stanieją jak każda nowinka techniczna, a po drugie technologia będzie
doskonalona (wystarczy porównać iPada 1 z iPadem 3 pod względem jakości
wyświetlacza). Zaś co do kosztów – przeprowadzany na masową skalę projekt rządowy
daje możliwość obniżania cen sprzętu dzięki przetargom.
Mówiąc o e-podręcznikach nie należy mylić procesu komputeryzacji
(wyposażenia w sprzęt o odpowiednich parametrach technicznych i użytkowych) z
cyfryzacją procesu nauczania. Trzeba też unikać zachłystywania się techniką i
umniejszania roli merytorycznej zawartości e-podręczników. W końcu technologie
informacyjno-komunikacyjne nie są sztuką dla sztuki, ale narzędziem służącym
nauczaniu. Odnoszę wrażenie, że rola wydawców edukacyjnych została w planach
ministerialnych niedoceniona, a drugim skutkiem ubocznym procesu cyfryzacji
polskiej szkoły może się okazać obniżenie merytorycznego poziomu materiałów
dydaktycznych.
Robert Kuc
Redaktor naczelny Wydawnictwa Klett